Taka myśl jak w tytule nasuwa mi się obserwując co się dzieje. Gdzie obserwując? Na ulicy, w sklepie z odzieżą. Co obserwując? Piękne nadruki z Panem Che Guevarą, z sierpem i młotem, napisami CCCP. Długo by wymieniać takie okazy. Co najdziwniejsze, ludzie to kupują!
Z tego co wiem promowanie takich symboli jako symboli zbrodniczych ustrojów jest zakazane. Wyobraźcie sobie tylko ten rwetes, gdyby w kolekcji ubrań pojawiła się koszulka ze swastyką czy Hitlerem, Goeringiem. Z tego wynika jedno: Nazizm czy choćby faszyzm traktowany jest inaczej niż komunizm.
Postaram się znaleźć dokładniejsze dane co do ilości zabitych przez oba ustroje. Jeden z architektów komunizmu nawet powiedział, że śmierć jednego to tragedia, milionów to statystyka. Tylko, że ta statystyka składa się z milionów pojedynczych tragedii. Ale nawet bez takich danych możemy stwierdzić: przez oba ustroje ginęli ludzie, byli torturowani, umierali milionami z głodu. To dlaczego symbol jednego ustroju możemy nosić na koszulce? Czemu urzędnicy interweniują gdy rodzic da klapsa dziecku a nie interweniują gdy promuje się komunizm? Bo noszenie jakiegoś znaku na ubraniu możemy spokojnie nazwać promocją bądź wyrażeniem poglądów.
Co do wspomnianego wcześniej Che: od kiedy mordercę możemy nazwać idolem? Symbol lewicowej (chyba, że ktoś nie wie czyją twarz ma na koszulce, polecam O.J. Simpsona) młodzieży, tak przecież postępowej założył na Kubie pierwszy obóz pracy w którym więził między innymi homoseksualistów. Tak Che był proszę państwa homofobem. Tak jak inny socjalista: Hitler!
Tak więc Niemcy po wojnie zupełnie zostały odcięte od poprzedniego ustroju. Wielu Niemców kalało się za jakąkolwiek współpracę z reżimem NSDAP. W Rosji ani w innych państwach komunistycznych do niczego takiego nie doszło. Czytamy codziennie o obozach koncentracyjnych, o łagrach nie słychać. Ale to, że oni się tego nie wyparli nie znaczy, że było to dobre. Nie pozwólmy promować zbrodni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz