wtorek, 14 września 2010

Dyktatura demokracji.

W naszych szkołach nie promuje się ludzi inteligentnych, którzy potrafią myśleć na swój sposób. Chociaż komuna daleko za nami to i tak wielu rzeczy uczyć nie można, a wiele ma być pokazane tylko z jednej strony. I w ciągu wielu lat nauki spotkałem się z tym praktycznie na każdym poziomie. A jakie konkretnie mam zarzuty?



Szkoła edukuje, w taki sposób żeby każdy wiedział, że jedynym ustrojem "pozytywnym" jest demokracja. A gospodarka ma być "społecznie sprawiedliwa", a lekki interwencjonizm jest wskazany. Już na studiach ekonomie przedstawia się tylko ze strony Keynesa, żadni inni ekonomiści nie istnieli prawdopodobnie. Czy nie jest to urabianie umysłów? Słynna historia to zadanie z przedmiotu wiedza o społeczeństwie. Pytanie brzmiało: Czemu czujesz się europejczykiem? Najwyżej punktowaną odpowiedzią nie była: dlatego, że Polska leży na kontynencie europejskim. Była nią sentencja mówiąca, że europejczykiem czuje się, dzięki przynależności do UE. Brawo!



Traktuje temat dosyć oględnie, wszystkiego zebrało by się na nowego bloga, ba, na blog do każdego przedmiotu szkolnego! Młodzieży jak widać żadnych alternatyw pokazywać nie można. A historia ma być politycznie poprawna. Stwierdzenia, że któreś z powstań (Styczniowe, Warszawskie) takie pozytywne do końca nie było jest błędem. Ale od tego mamy tą naszą edukację. Ma urabiać umysły a nie kazać myśleć. Uczeń ma pisać co myślał autor tak jak to nauczyciel, bądź ktoś z OKE, CKE, czy której z rad (przepraszam, komisji) wpisał w klucz. Bo gdy zaczną myśleć to zaczną czegoś chcieć. A to nikomu się nie opłaca.



Dlatego w szkołach promuje się, za przeproszeniem, masę kretynów, którzy podręcznika uczą się na pamięć. Kogoś z własnym zdaniem trzeba zaszczuć, skopać, zniszczyć. A że klucz potrzebny bo nie wyrobiliby się ze sprawdzaniem matur? To znaczy, że za dużo ludzi zdaję maturę. Żyć bez wyższego też można, i można mieć wiedzę, i można być inteligentnym. Można też mieć profesora i być durniem i skurwysynem. Tylko my dalej żyjemy w dosyć zamkniętym świecie "socjalistycznej konkurencji". Pomiędzy miastami, wsiami, rodzinami, pojedynczymi ludźmi. I tyle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz